Bywa tak, że w czasie raptem kilku chwil czyjeś życie wywraca się do góry nogami – w ten sposób ja na pewno mogę opisać pewne mroźne zimowe popołudnie, kiedy dla żartu postanowiłem przyłączyć się do maszerującej grupy harcerzy i… już w niej zostałem.
Dzisiaj – świeżo po egzaminie z chorób zakaźnych – postaram się przekazać podstawową wiedzę o innej małej rzeczy, która z harcerstwem jest blisko powiązana, a w wyniku zaniedbania czy nieuwagi – zostawia ślad na całe życie. Witajcie w świecie małych zwierzaków z rodziny Ixodes, czyli popularnych kleszczy, oraz ich jeszcze mniejszych sublokatorów o ślicznym spiralnym wyglądzie i parszywym charakterze. Zapraszam na spotkanie z krętkiem Borrelia burgdorferi.
Co to za brzydal?
O boreliozie słyszał chyba każdy. To paskudna, trzyfazowa choroba, która prowadzi do bardzo niebezpiecznych dla życia konsekwencji. A wywołują ją… tak – te małe białe skurczybyki. Są skręcone niczym sprężyna od długopisu, mają długość 20 mikrometrów (5 razy mniej od grubości ludzkiego włosa) a szerokość 0,2 mikrometra – to tak, jak gdyby włos 9 razy przeciąć na połowę i wziąć to, co pozostało.
Tak naprawdę jednak nie liczy się wygląd – liczy się wnętrze. Dowiedzmy się więc, co potrafi nasz kolega, kiedy pozwolimy mu bezkarnie pałętać się po organizmie harcerza:
serce – Skręcony Borcio bez problemów wywoła w nim masywne zapalenie, powodując tak zwany blok przedsionkowo-komorowy – bardzo niebezpieczne zaburzenie rytmu skurczów serca,
mózg – zaczyna się niewinnie, od zwykłego bólu głowy – kończy się dramatycznie – zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych oraz encefalopatią, czyli trwałym uszkodzeniem mózgu, układ ruchu – nasz mały przyjaciel, atakując mięśnie i stawy, powoduje ich trwałe uszkodzenie, przewlekłe bóle, ciągłe zmęczenie.
Chyba każdy wie, że serce i mózg są ważne. Borelioza jest okaleczającą, często zabijającą chorobą. Nie ma na nią szczepienia (w przeciwieństwie do drugiej, częstej w Polsce odkleszczowej choroby, czyli KZM) i tylko wczesna reakcja pozwala na opanowanie objawów choroby, zanim jeszcze się one rozwiną. Dlatego szczególnie ważna jest Twoja świadomość – świadomość harcerskiego wychowawcy. Twoja szybka reakcja może zmienić życie Twojego zucha czy harcerza – poświęć 10 minut na przeczytanie, dlaczego 🙂
Kto może zachorować na boreliozę?
Każdy. Oczywiście muszą być spełnione pewne warunki, które zwiększają ryzyko choroby. Warto wiedzieć przede wszystkim, że choć w całej Polsce ilość potwierdzonych zachorowań wzrasta każdego roku, to istnieją obszary, na których ryzyko zachorowania jest większe. Obrazuje to mapa zamieszczona poniżej. Widać na niej, że największe ryzyko zachorowania cały czas występuje na Podlasiu i na Podkarpaciu, jednak nasze tak zwane „popularne kierunki obozowe” wcale nie pozostają bez zagrożenia. Co więcej – jedyny ewidentny przypadek boreliozy na moim obozie miał miejsce na obszarze, który zaznaczony jest tutaj najjaśniejszym kolorem!
Jak rozpoznać boreliozę?
Jeśli o boreliozie masz pamiętać tylko dwie rzeczy, zapamiętaj, że:
Pierwszym objawem choroby jest rumień wędrujący.
Nie zawsze go zobaczysz.
Panie i Panowie, oto Wasz główny pomocnik w rozpoznawaniu boreliozy. Poznajcie rumień wędrujący: W skrócie – czerwone w środku, kawałek zwykłej skóry i znowu czerwone, które z dnia na dzień (czasem z godziny na godzinę) rozszerza się coraz bardziej. Rumień wędrujący nie jest obecny w momencie usuwania kleszcza – pojawia się od 2 do 10, a nawet 14 dni później! Albo… niestety wcale. Aż 1 na 5 przypadków boreliozy przebiega bez tego objawu. Dlatego trzeba być czujnym! Na samym końcu, w take-home-message zapoznam Was z typowymi objawami, które powinny zacząć Was niepokoić, gdy zgłasza je Wam harcerz ugryziony przez kleszcza.
Jak się chronić przed boleriozą?
W zwalczaniu boreliozy bardzo mocno pomaga to, co w jej wyniku cierpi najbardziej – czyli mózg. Wiedząc, że choroba przenoszona jest tylko i wyłącznie przez kleszcze, sporo dobrego robi przestrzeganie kilku zasad:
– Repelent. Odstraszacz. Bros. Off. Jak zwał, tak zwał. Jest paskudne i śmierdzi, ale pomaga – nie tylko na komary wieczorem, ale też na kleszcze w dzień. Używać, polecam.
– Nie pchaj się w środek wysokiej trawy, jeśli nie potrzebujesz. Są ścieżki 🙂
– Ubierz się! Do lasu chodzi się w długich spodniach, wysokich butach i – w miarę możliwości – długim rękawie. Coraz łatwiej kupić spodnie czy koszulę z „letnich” materiałów typu rip-stop, które mają wysoką oddychalność, a pierwszorzędnie zatrzymują kleszcze, ale nawet zwykłe spodnie i nawet w środku lata są lepsze, niż odsłanianie ciała na żer małych krwiopijców. Smutne, ale prawdziwe.
Nawet gdy kleszcz jest zakażony skręconym skubańcem, ma tym mniej szans na zarażenie, im krócej siedzi w organizmie. Kleszcz, siedząc w Twoim harcerzu mniej niż 24 godziny ma 0% (uwaga – ZERO PROCENT – dane Yale School of Medicine) szans na zakażenie go. Myjcie się codziennie i sprawdzajcie, to naprawdę nie boli.
Skoro mowa o sprawdzaniu, czarne stwory wbijają się najczęściej we włosy (wszystkie, proszę państwa, wszystkie) i wszędzie tam, gdzie ciało się zgina (szyja, doły pachowe, kolanowe, łokciowe, pachwiny).
Jak usunąć kleszcza?
Aktualne wytyczne Centers for Disease Control mówią:
1) Weź pęsetę
2) Chwyć kleszcza jak najbliżej skóry
3) Pociągnij do siebie, nie wykręcaj
4) Jak zostanie łeb, postaraj się go wydobyć pęsetą
5) Jak się nie uda, trudno, zostaw, organizm z gorszymi rzeczami sobie radzi
6) Przemyj ranę i swoje ręce środkiem odkażającym. Tyle.
Take home message
Do zapamiętania na zawsze:
Kleszcz jest wrogiem harcerza.
Kleszcza należy usunąć.
Jeśli po kleszczu zostaje pierścień – wyjazd do lekarza.
Jeśli pierścienia nie ma, jeszcze się nie ciesz. Jeśli Twój harcerz wygląda, jakby miał grypę (ból głowy, gorączka, ból mięśni, powiększone węzły chłonne) – prawdopodobnie ma grypę. Ale może też boreliozę. Wyjazd do lekarza.
Objawy boreliozy (także te grypowe) mogą wystąpić nawet 3 tygodnie po wyjęciu kleszcza! Jeśli dziecko miało kleszcza na obozie – nie zapomnijcie powiedzieć o tym rodzicom, którzy go odbierają. To może okazać się ważne.
Na udane harcerskie lato życzę Wam samych zdrowych kleszczy i sprawnego ich wyciągania, bez zostawiania głów do zaleczenia 🙂
hm. Stanisław Nowak
Artykuł pierwotnie opublikowany na blogu kształceniowym ZKK Gniezno w maju 2014.
(Zdjęcie główne -Richard Bartz, Munich Makro Freak CC BY-SA 2.5)