Za niespełna dwa miesiące pierwsze drużyny harcerskie ruszą w Polskę, aby podsumować swoją roczną pracę w formie obozu. Na polach, wśród łąk i między drzewami w lasach, staną tłumnie namioty. Gdzieniegdzie powstaną kuchnie polowe, wykopy na latryny, turystyczne sanitariaty. Wydepczemy nowe ścieżki, wykopiemy liczne doły, stworzymy kolejne miejsca ogniskowe. Wyślemy harcerzy na zwiad, nauczymy robić zielniki, zabierzemy leśne pamiątki do naszych domów.
Za niespełna dwa miesiące pierwsze drużyny harcerskie ruszą w Polskę, aby zjednać się z naturą. Po obozie poczujemy się skautowo odświeżeni, wypoczęci, gotowi do pracy na następny rok, pełni energii i zapału. A jak poczuje się po naszym wyjeździe przyroda?
Zapewne niewielu z nas zastanawia się nad tym. Bardziej nas zaprząta to, jak harcerze przeżyją ten czas i czy faktycznie będzie on tak dobry, jak zaplanowaliśmy. A przyroda zyskuje tu miano jedynie narzędzia do osiągnięcia naszych celów. Jeżeli jednak choć trochę się dzisiaj postaramy, pozostawimy ją bez większych uszczerbków na zdrowiu i w świetnym stanie ugości nas znów za rok 🙂 Wsparciem w tym działaniu będzie nam idea Leave No Trace. Idea, którą naszym harcerzom przedstawilibyśmy jako nie pozostaw żadnego śladu. Brzmi jak ciekawe wyzwanie? NIE INACZEJ!
LNT jest amerykańskim ruchem, który mówi o tym, jak korzystać z zasobów oraz dobrodziejstw przyrody tak, aby eliminować bądź minimalizować wszelkie szkody spowodowane naszą działalnością. Opiera się na siedmiu zasadach, które mogą być drogowskazem w naszych terenowych działaniach harcerskich:
- Planuj i przygotuj się odpowiednio
- Wędruj i obozuj na wytrzymałych powierzchniach
- Pozbywaj się swoich odpadów w odpowiedni sposób
- Zostaw to, co znajdziesz
- Minimalizuj wpływ ognisk
- Respektuj dzikie życie
- Pamiętaj o innych
W odniesieniu do bliskich nam skautowych wartości (np. tych zawartych w PH w punkcie Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać) ruch LNT jest wsparciem w etycznych środowiskowo działaniach.
Czas na chwilę (oby nie smutnej!) refleksji. Wyobraźmy sobie sytuacje obozową – przyjeżdża grupa harcerzy na bazę (lub w teren), sprzęt pionierski rusza do akcji! Łupią siekierki, saperki i piły. Budujemy piętrową bramę. Kopiemy głębokie doły, aby stabilnie stanęły nasze pierwsze żerdzie. Montujemy drabinkę i podest. Na szczycie stają nasi dumni harcerze. W końcu się niebagatelnie namęczyli! Ale czy jednak mamy im/sobie czego gratulować…?
Dzień później, zajęcia w terenie. Każdy ma menażkę, zapas jedzenia i saperkę przytroczoną do plecaka. Zadanie brzmi: ugotujcie obiad! Podwinięte rękawy świadczą o gotowości, a rozchodzący się w szybkim tempie zapach podgrzewanych warzyw mówi nam, że kto jak kto, ale nasi harcerze to spece od szybkiego rozpalania ognisk. Zadowoleni spoglądają w naszą stronę, ale czy my mamy powody do uśmiechu…?
Dzień trzeci – wielka gra terenowa. Mimo zajęć terenoznawczych poprzedniego dnia, nasi harcerze gubią się i nawet mapa im nie jest pomocą! Spryciarze wpadają na pomysł oznaczania swojej ścieżki przy pomocy sznurka. Jeśli długo nie trafią tam gdzie powinni, zawrócą i pójdą w przeciwną stronę – i tak póki nie uda im się znaleźć punktu orientacyjnego. Brawo młodzieńcza myśl! Czy aby do końca…?
Przykłady można mnożyć i mnożyć. Tyle ich będzie, ile środowisk harcerskich. W historiach tych, które każdemu z nas mogą się zdarzyć na obozie, ważne jest, aby nad głową zaświeciła się nam czerwona lampka – jak nasze działania oddziałują na środowisko?
Świetnie, że naszym harcerzom ciężka praca nie jest obca. Sprzęty pionierskie w ich dłoniach z wprawą suną po żerdziach. Czy jednak nie ma innego sposobu na efektowną bramę obozową, inna niż ta wkopana na kilka metrów w ziemię? Tego typu wykopy naruszają delikatną równowagę wierzchniej, biologicznie czynnej warstwy gleby. Ponadto kopiąc dziury zazwyczaj wysypujemy piach gdziekolwiek dookoła, co jeszcze bardziej przyczynia się do niszczenia runa leśnego. Może warto zatem pomyśleć o konstrukcjach opartych na trójnogach, zamiast wkopywanych?
Zdjęcie 1. Jedna z bram na Zlocie skautów BSA z okazji stulecia organizacji
Godne pogratulowania jest to, że nasi harcerze mogą uchodzić za zaklinaczy ognia i w sytuacji nagłej potrzeby będą w stanie dla swojego dobra i bezpieczeństwa ognisko rozpalić. Ucząc ich tego, warto byłoby jednak zwrócić uwagę na tzw. drugą stronę medalu. Każde ognisko wiąże się z wyjałowieniem gleby pod wpływem temperatury, a wytworzony w nich popiół (szczególnie z drewna drzew liściastych) w połączeniu z wodą – np. po deszczu – alkalizuje ją, co może zaburzać i uniemożliwiać funkcjonowanie okolicznej roślinności, czy wręcz jeszcze jeszcze bardziej wyjałowić glebę. Zatem oddziaływanie ogniska to nie tylko wypalony krąg. Najważniejsze dla nas zawsze będzie zdrowie i bezpieczeństwo naszych harcerzy. Bardziej niż to, że pozostawili po sobie plastikową ścieżkę w lesie, będzie nas interesowało to, że szczęśliwie udało im się dotrzeć do obozu. Po radosnym przywitaniu ich u progu obozowiska warto zastanowić się jednak jak na las, w którym jesteśmy gośćmi, będzie oddziaływał pozostawiony przez nas kilkumetrowy sznurek. Oby żadne zwierzę, dla którego las jest domem, nie zaplątało się w niego. Znane są częste przypadki np. wśród bocianów, gdy sznurek znoszony przez rodziców do gniazda zaplątuje się wokół kończyny i w miarę jak pisklę rośnie doprowadza do zatamowania krwi i w konsekwencji martwicy (może zatem ten nieco drastyczny, acz obrazowy przykład skłoni cię do całkowitej rezygnacji ze sztucznego, jednorazowego sznurka?).
Zdjęcie 2. Czy ogniska przewyższające nas wzrostem są naprawdę nam niezbędne?
Wśród tych prostych, z życia wziętych historii można odnaleźć jeden wspólny mianownik – cieszmy się, gdy nasi harcerze są zaradni i umieją o siebie zadbać. Pamiętajmy jednak o tym, aby poza tworzeniem, uczyć o oddziaływaniu. To my, ci sami harcerze, w następnych latach będziemy wracać do tych samych lasów. My coraz starsi, a one coraz bardziej zniszczone. I to przez kogo? Przez skautów, te tak zwane dzieci wolnej przestrzeni, które w zamiłowaniu swym do obcowania z przyrodą zapominają niejednokrotnie o tym, aby swoją bytnością nie szkodzić jej, a wręcz w miarę możliwości wspierać rozkwit.
Więc jak? Podejmiesz wyzwanie na tegorocznym obozie –
– nie pozostaw żadnego śladu?
*** *** ***
Leave no trace czyli nie pozostaw żadnego śladu – w jaki sposób korzystać z zasobów i dobrodziejstw przyrody tak, by nie pozostawić po sobie żadnego śladu, zarówno w formie śmieci, jak i ubytków/szkód w środowisku. W odniesieniu do skautingu sprowadza się to do tego, jak „skautować” w sposób środowiskowo odpowiedzialny, nie czyniąc szkód i nie pozostawiając nic po sobie. LNT to „ethics for outdoor activities”, co wspaniale wpisuje się w ideę skautingu. Mamy w ten sposób piękne wychowanie do wartości – w tym przypadku do wartości, jaką jest odpowiedzialne korzystanie ze środowiska naturalnego.
W ZHP rusza właśnie system szkoleń z zakresu etyki środowiskowej oparty na programie Leave No Trace. Jesteśmy organizacją pionierską w tym zakresie w Polsce i Europie. Kto wie, może za kilka lat uda się doprowadzić do sytuacji, że w każdej drużynie (czy może nawet zastępie?) jest osoba przeszkolona z zakresu etyki środowiskowej, która dba o to, by działania tej drużyny na łonie przyrody miały jak najmniejszy wpływ na nią?
Jeśli interesuje Cię ta tematyka, śledź informacje na profilach Szkoły Wodzów oraz Centralnej Szkoły Instruktorskiej – najbliższy kurs już w czerwcu!
Leave No Trace – Center for Outdoor Ethics – https://lnt.org/
pwd. Anna Paszkowska HR – uczestniczka Kursu Etyki Środowiskowej zorganizowanego przez Szkołę Wodzów w kwietniu 2017, drużynowa 24 Łódzkiej Drużyny Starszoharcerskiej „Karakorum” im. Jerzego Kukuczki, Szczep Harcerski AshMuNefTa, Hufiec Łódź Śródmieście